Ostatnia aktualizacja: 2022-12-09. Autor: Milena
Huragan Lorenzo przeszedł przez Azory 2 października nad ranem. Wystraszył, ale nie pozostawił po sobie ofiar.
Nie w ludziach – i to jest najważniejsze. Port w Lajes na wyspie Flores jest zupełnie zniszczony, 53 osoby musiały zmienić miejsce zamieszkania, ale nikt nie został zabity ani ranny.
To read an English version of this article click HERE.
Jak powiedział Przewodniczący Rządu Regionalnego Azorów, Vasco Cordeiro: „Jest przed nami dużo pracy, szkody zdają się być ogromne, ale ostatecznie zrobimy to, co Azorczycy robią na tym archipelagu od 600 lat. Odbudujemy i pójdziemy naprzód”.
Huragan Lorenzo zbliżał się do Azorów jako huragan najwyższej, bo 5 kategorii. Na szczęście tuż przed dotarciem do nich wyhamował i osłabł do 1 kategorii. To nadal oznaczało fale o wysokości ok. 15 metrów i podmuchy wiatru o prędkości ok. 150 km/h.
Podczas huraganu mieszkańcy przestrzegali zaleceń lokalnych służb i odpowiednio zaopatrzeni pozostali w domach. Huragan to dla nich żadna nowość, wiedzą, jak się w takim przypadku zachować. Dbają o własne zdrowie i życie.
Huragan Lorenzo zniszczył doszczętnie port na wyspie Flores, spowodował też zniszczenia w okolicach Porto Pim na wyspie Faial.
Przyniósł wiele śmieci z oceanu (aż mi wstyd za to, co my, ludzie, do tego oceanu wyrzucamy), zalał domy. Pozbawił wiele osób elektryczności, a na jakiś czas również zasięgu telefonów i internetu. O zniszczonych murach i drogach biegnących tuż przy oceanie nie wspominając.
Ale to nie jest coś, do czego Azorczycy nie byliby przyzwyczajeni.
Azorczycy od XV wieku zmagają się z żywiołem. Są narażeni na trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów, huragany. Funkcjonowanie w obliczu zagrożenia to ich codzienność. To ich szkoła życia. Jak mówił w wywiadzie Luís Godinho, bliskość niebezpieczeństwa wpływa bezpośrednio na ich podejście do życia. Skoro jutro huragan może zmieść moje życie z powierzchni Ziemi, dziś muszę się nim nacieszyć. (Więcej w artykule „Luís Godinho – Za każdą twarzą kryje się historia”).
Pytaliście mnie, czy huragan Lorenzo bardzo różni się od tego, co znają mieszkańcy Azorów. Nie, nie bardzo. (Oczywiście po tym, jak już wyhamował do 1 kategorii. Gdyby pozostał przy kategorii 5, rozmowa byłaby inna). Różnił się jedynie skalą fizycznych zniszczeń na wyspie Flores. Strażacy, wolontariusze, służby militarne – wszyscy włączyli się w pomoc i uprzątanie zniszczeń. Premier zapowiedział potrzebną pomoc finansową.
Ale wiecie, co jest najpiękniejsze?
Że nikogo nie przeraża to, że trzeba będzie włożyć mnóstwo pracy i mnóstwo pieniędzy w odbudowanie portu na Flores. Wszyscy się cieszą, że nikt nie zginął ani nie został ranny. I idą do przodu. Może to jakaś lekcja dla nas?
Wybrane źródła:
Depois de o furacão Lorenzo passar é tempo de limpar e ajudar, DN, 2019-10-04
Açores. Furacão Lorenzo provocou danos elevados, RTP, 2019-10-03
Açores. Furacão Lorenzo provoca dezenas de desalojados, RTP, 2019-10-02
Furacão Lorenzo. PM garante todo o apoio, RTP, 2019-10-02
Açores. Furacão Lorenzo condiciona vida nas ilhas do grupo central, RTP, 2019-10-02
Equipa de militares dos três ramos das Forças Armadas chegou às Flores, RTP, 2019-10-05