Siedzę sama w pustym domu

with Brak komentarzy
Poleć innym:

Siedzę sama w pustym domu i piję wino. Siedzę sama w pustym domu i tęsknię. Siedzę sama w pustym domu i cieszę się, że mam odwagę żyć.

Codziennie coś nowego. Nowe miejsca, nowi ludzie, nowe doświadczenia, nowe myśli, nowe odczucia, nowe spojrzenie na świat, nowe problemy, nowe sposoby na rozwiązanie tych problemów, nowe radości, nowe zachwyty, nowe trudności, nowe bariery do pokonania, nowe widoki, nowe gwiazdy na horyzoncie, nowe słowa, nowe emocje, nowe życie.

Mieliście kiedyś głowę tak pełną myśli, że myśleliście, że zaraz eksploduje? Mieliście kiedyś serce tak pełne przeżyć, że musieliście się na chwilę wyłączyć ze świata, bo wiedzieliście, że to za dużo? Siedzieliście kiedyś w pustym domu, którego dźwięków jeszcze nie znaliście, za to słyszeliście każdy z osobna lepiej niż doskonale?

Musi być gorzej, żeby mogło być lepiej.

Każda zmiana wymaga czasu. Wymaga doświadczenia. Nawet jeśli zmieniamy na coś dobrego. Nawet taka zmiana najpierw przynosi niewiadome. Pytania. Niepokoje. Nie umiemy funkcjonować w nowej rzeczywistości. Mimo że to jest właśnie ta rzeczywistość, której chcemy. Jeszcze nie znamy zasad, jeszcze każda decyzja wymaga od nas skupienia i pomyślenia nawet nie dwa, a pięć razy. A i tak nie mamy pewności, że decyzja będzie dobra.

Ale co to tak naprawdę znaczy „dobra decyzja”? Czy jest jakaś jedna reguła, która decyzja jest dobra, która zła? Usłyszałam kiedyś, że drogę wytycza się, idąc. Że dopiero na końcu danego odcinka dowiemy się, dlaczego poszliśmy właśnie tą ścieżką. Że nie każda logiczna decyzja jest tak naprawdę logiczna. Dla mnie logiczne jest pójście za głosem serca.

A co wspólnego ma serce z logiką?

Może nic. Może wszystko. Dla mnie logiczne jest życie w zgodzie z samą sobą. Dla kogoś innego logiczne może być życie zgodnie z zasadami ustalonymi przez społeczeństwo. Na początku studiów na zajęciach z socjologii poznałam definicję związku partnerskiego według mojej późniejszej promotorki. Otóż jej zdaniem związek partnerski to taki, w którym to partnerzy ustalają zasady według własnych zasad i własnych potrzeb. W takim związku mężczyzna może zmywać, kobieta może naprawiać samochód. Ale równie dobrze kobieta może się zajmować całym domem, a mężczyzna zarabianiem pieniędzy. Ich wybór. Byle to, co wybierają, odpowiadało im. Innym nie musi. Podobnie z całym życiem.

Siedzę sama w pustym domu i słucham wiatru.

Dziś wieczorem miało padać. Na razie nie pada. Jutro rano też ma padać. Jutra jeszcze nie ma, dlaczego przejmuję się jutrem, zamiast myśleć o dziś? Dziś wieczorem jestem szczęśliwa. Jestem dokładnie tam, gdzie chciałam być. Co prawda już pojawiają mi się w głowie pytania. Zastanawiam się, co dalej, rozważam możliwości, pytam sama siebie, co z wszystkimi bliskimi osobami, które zostawiłam kilka tysięcy kilometrów stąd. Piję wino i tęsknię. Ale jestem szczęśliwa. Czy to tak mało?

Poleć innym: